Koszyk zakupów

Brak produktów w koszyku.

Zatrzymaj rzeczywistość

Czy fotografia i reżyseria jest cytatem rzeczywistości? Uwiecznienie momentu w reżyserii obrazu nie jest tylko reprodukcją przedmiotu lub grupy przedmiotów – jest interpretacją natury, reprodukcją wrażeń fotografa, którą pragnie przekazać innym. W rozmowie z Tomaszem Żukiem o potężnym medium komunikacji i nieskończonej różnorodności postrzegania jakie oferuje obiektyw kamery.

Liderzy: Jak nazwałbyś samego siebie? Fotografem, reżyserem, artystą?

Tomasz Żuk: To bardzo trudne pytanie, na które chyba nikt z nas nie ma jednej odpowiedzi. Jak powiedział Stephen Donaldson, kluczowym pytaniem dla artysty nie jest: „Co ludzie o mnie pomyślą?”, tylko: „Czy stworzyłem swoje dzieło najlepiej, jak potrafiłem?”. Nic więcej nie ma znaczenia. Każdego dnia odkrywam samego siebie i poszukuję odpowiedzi na samego siebie. Kiedy byłem dzieckiem, opowiadałem mamie, że chcę zostać maszynistą metra, mówiąc o sobie „metraż”! Z czasem odkryłem nową pasję, która trwa do dziś, potocznie określaną jako fizyka i muzyka, jednak dla mnie to wyjątkowe połączenie przemian energii z organizacją struktur dźwiękowych w czasie. Aktualnie swoją pasję i doświadczenie przekuwam w reżyserię obrazu, wideografię, produkcję muzyczną, fotografię i w wolnych chwilach… imprezowicza abstynenta. Definicja artysty jest bardzo niejasna. Być może ktoś mógłby mnie tak nazwać, jednak nie mi to oceniać.

Liderzy: Mówi się, że najważniejszy element kamery znajduje się 12 cali za nią. Czy w swojej sztuce stawiasz bardziej na dobry sprzęt, a może poszukiwanie inspiracji i doskonalenie samego siebie?

TŻ: Oczywiście jakość dobrze dobranego sprzętu jest ważnym elementem produkcji. Osobiście większość produkcji realizuję zestawem, który tworzyłem pod własne predyspozycje przez dwa ostatnie lata. Kiedy skompletowałem pożądany sprzęt, zamiast na walorach technicznych skupiłem się na tworzeniu unikalnych, wartościowych produkcji. Poświęciłem czas na wypracowanie i udoskonalania swojego stylu. Nie zmienia to faktu, że nadal testuję nowe rozwiązania techniczne, jednak osiągnięta spójność pozwala mi skupić się na walorach artystycznych.

Ciekawym wątkiem jest doskonalenie samego siebie. Wiem, że najlepsze projekty jeszcze przede mną, a ciągłego rozwoju i motywacji poszukuję w niedosycie silnych emocji. Zawsze staram się, aby wszystko co robię było jak najlepsze. Niestety coraz częściej konieczność wyważenia czasu (prywatnego i klienta) przeważa nad motywacją do dopracowania projektu. Frustrujące w mojej profesji jest nieustanne dążenie do perfekcjonizmu, co z jednej strony rozwija nas jako twórców, a z drugiej pozostawia niedosyt i poczucie, że zawsze można było zrobić coś lepiej. Recepty na sukces i dobre efekty poszukuję w nieustannym ulepszaniu i przekraczaniu własnych granic i możliwości. Nie ważne czy poprawisz jeden mały element, czy duży koncept – najważniejsze, że po raz kolejny przekroczyłeś swoje granice. Wartość utworu polega nie na jego doskonałości, ale na efektach, jakie wywołuje.

Liderzy: Jaka jest recepta na dobry film i zdjęcie?

TŻ: Historia. Od zawsze szukaliśmy sposobów na przekazywanie historii i informacji. Malarstwo jaskiniowe sprzed 40.000 lat, pismo, gramofon, radio, film, telewizja, gry komputerowe, rozszerzona rzeczywistość i wszystkie metody na przekazywanie informacji, których ludzie jeszcze nie wymyślili. Pomimo tego, że 50 lat temu cywilizacyjnie byliśmy znacznie mniej rozwinięci technicznie, to właśnie w tamtym okresie powstało wiele kultowych produkcji filmowych. Jeśli odbiorca jest pochłonięty przez historię, to aspekty techniczne schodzą na dalszy plan.

W przypadku mojej pracy, czyli tworzenia głównie krótkich treści, które mają przekazywać emocje za pomocą obrazu, a nie dialogów, w pełni świadomie zaaplikowałem to stosunkowo niedawno, bo pod koniec roku 2020. Wszystko dzięki mojemu przyjacielowi Björnowi Svensonowi. To właśnie on przypomniał mi, a może nawet uświadomił, jak historie mogą być przedstawiane wizualnie. Sztuka nie ma wyglądać ładnie – ma sprawić, że coś poczujesz.

Liderzy: Dzisiejsza reżyseria i fotografia to jeszcze rzemieślnictwo, czy już sztuka?

TŻ: Obecnie zdjęcie, lub film w świetnej jakości może zrobić nawet dobry telefon, a algorytmy przetwarzania obrazu w nowych iphone’ach to magia zawarta w małym urządzeniu, która 20 lat nie śniła się żadnym fotografom i twórcom filmowym. Fotografia i film zawsze były połączeniem zawodów i kompetencji artystycznych oraz technicznych. Obecnie próg rozpoczęcia przygody z fotografią ze strony technicznej jest bardzo niski – co jest dobrym znakiem, bo praktycznie każdy może spróbować swoich sił w sztuce wizualizacji rzeczywistości, zrobić zdjęcie, czy nagrać film.

Liderzy: Dlaczego zajmujesz się uwiecznieniem ludzkich momentów w obiektywie? Co Cię inspiruje?

TŻ: Prozaiczne może być powiedzenie, że wideo robię inaczej. Jendak pomimo tego, że moim głównym zajęciem jest reżyseria reklam, między innymi filmów produktowych i high-speedowych, to tworzę czasem również np. wideo eventowe. Sprawia mi to wyjątkową przyjemność, bo właśnie wtedy mogę kreatywnie użyć innej technologii niż tej zazwyczaj używanej w studio. Ostatnio wykorzystałem kamerę 360, którą umieściłem w kieliszku modelki, chodzącej między gośćmi i bawiącej się razem z nimi. Efekt wyszedł fenomenalnie!

Temat uwieczniania ludzkich momentów w obiektywie zaczynam właśnie wstępem o filmach eventowych. Zawsze w swoich produkcjach staram się przekazywać prawdę, dlatego sam często staję się częścią scenerii. W uwiecznianiu ludzi, to właśnie emocje mnie interesują i motywują, to one działają na odbiorcę. Inspiruje mnie piękno ludzkiego ciała, które urzeka mnie za każdym razem, kiedy wykorzystuję z kolei przy reżyserii. Uwiecznianie osób, (w porównaniu do pracy z produktami, jak przy reklamach high-speedowych) jest też działaniem w dwie strony: w przypadku reklam, reżyser – aktor, w przypadku eventów, ja – tłum. Trud polega wówczas na kontaktowaniu się z drugą osobą w celu osiągnięcia kreatywnych rezultatów, co zawsze dostarcza ekscytacji i podróży w nieznane.

Liderzy: Jaka jest jedna rzecz, którą chciałbyś wiedzieć, kiedy zacząłeś zajmować się sztuką fotografii?

TŻ: Uważam, że wszystkiego uczymy się w dobrym, wybranym momencie naszego życia. Na wszystko przyjdzie czas. Wszystko, poza jedną rzeczą – doceniania odpoczynku i regeneracji organizmu. Zarządzanie czasem i kontrolowanie poziomu stresu to podstawa, której trzeba nauczyć się przy zarządzaniu wieloma zaawansowanymi projektami. Warto nauczyć się mówić „nie” i wiedzieć które wyzwania odłożyć w czasie. Koniec końców lepiej zrobić jedną rzecz na światowym poziomie niż kilkaset produkcji marnej jakości. Nigdy nie stawiajmy jakości naszej pasji nad brak kreatywności, zdrowie i spokój ducha.

Liderzy: Którzy twórcy wpłynęli na Ciebie i jak wpłynęli na twoje myślenie, sztukę zawodową i ścieżkę kariery?

TŻ: Brytyjski reżyser, scenarzysta i aktor, Edgar Wright, który znacznie zainspirował mnie w poszukiwaniu własnego stylu. Od zawsze imponował mi swoją bezbłędnością i finezją w tym jak finezyjnie potrafi połączyć obraz i muzykę. Poza tym mógłbym wymienić niezliczoną ilość reżyserów teledysków, którzy tworzą prawdziwą magię głębi obrazu nadając muzyce nowego wymiaru.

Oddając zasłużony szacunek twórcom, wiele zawdzięczam także moim najbliższym, dzięki którym nawet najbardziej bezbarwne dni nabierają nowych odcieni. To właśnie mój wspólnik przy produkcji studia Newton, wierny przyjaciel Karol Buczko wprowadził i zachęcił mnie do świata filmowego pod kątem zawodowym.

Przyjacielem, którego bardzo sobie cenię, wierzy w moje możliwości i zawsze mnie wspiera jest Max Meder. Wierzę, że przyjaźń jest jedynym spoiwem, które kiedykolwiek utrzyma świat razem – właśnie dzięki takiej przyjaźni jaka łączy mnie z Maxem, który wie, jak podnosić innych, kiedy skrzydła zapominają, jak latać.

Liderzy: Która z twoich prac jest twoją ulubioną? Czemu?

Zwykle najnowsza, dlatego, że najczęściej jest według mnie najlepsza – z każdą produkcją staram się dodawać coś ciekawego. Mimo tego, mam też bardzo sentymentalny teledysk, który nagrałem w centrum Warszawy, spontanicznie w 4 godziny, dla rapera i profesjonalnego tancerza. Teledysk podoba mi się tak bardzo, że do teraz używam ujęć z tego klipu w moim showreelu.

Liderzy: Jaka była najciekawsza historia twojego zdjęcia?

Mam wiele ciekawych historii, ale niewiele z nich mogę opowiedzieć na łamach artykułu. Zostawię je dla tych, z którymi spotykam się poza stronami magazynu☺.

Liderzy: Słynna fotoreporter Eve Arnold powiedziała, że „Jeśli fotografa interesują ludzie przed jego obiektywem i jeśli jest współczujący, to już dużo. Instrumentem nie jest aparat, ale fotograf.”. Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że dobry fotograf nawet ze słabym obiektywem wyczaruje piękne zdjęcie?

Absolutnie się zgadzam. Dobrej jakości zdjęcie można zrobić telefonem, ale to, co będzie na tym zdjęciu, jest o wiele ważniejsze. Ustawienie modelki/modela, światło, scenografia, wszystko wpływa na odbiór i look&feeling obrazu.

Na wynik zdjęcia ma też ogromny wpływ osoba, która stoi przed obiektywem (a w filmie cały zespół, który liczy sobie czasem nawet kilkadziesiąt osób). Osobiście bardzo lubię współpracować z aktorami i aktorkami, którzy aktywnie proponują nowe rozwiązania w danym projekcie.

Podziel się swoją opinią