Jakub B.Bączek – Moc Mentalności Sukcesu: Budowanie Potęgi Umysłu

Jakub B. Bączek lider w wielu dziedzinach – od sportu po biznes. Jako trener mentalny złotych siatkarzy i doradca dla czołowych firm takich jak ING, Allegro czy KGHM, łączy naukową wiedzę Zachodu z technikami Wschodu. Jego doświadczenie obejmuje również wykłady na prestiżowych uczelniach, takich jak Akademia Leona Koźmińskiego czy Oxford University. Jako ekspert jest regularnie zapraszany do mediów, a jego kanały śledzi ponad 500 000 osób. Prywatnie pasjonat golfa, siatkówki i filozofii, prowadzi Fundację JBB, angażując się w projekty społeczne i charytatywne.
Twoje nazwisko kojarzy się z sukcesem na wielu polach – sporcie, biznesie, szkoleniach. Gdybyś miał opisać siebie jednym zdaniem jako lidera, jak by ono brzmiało?
Bycie liderem to nie jest po prostu przywództwo i zarządzanie, to jest misja i olbrzymia odpowiedzialność za siebie, ale przede wszystkim za osoby, które we mnie wierzą. Dlatego określiłbym siebie mianem świadomego lidera.
Co motywuje Ciebie? Czy po tylu sukcesach nadal masz przed sobą wyzwania, które Cię ekscytują?
Oczywiście! Gdybym nie widział już wyzwań i nie czuł sensu w ich realizacji, nie wróciłbym po prostu z którejś mini emerytury. Według mnie u człowieka bardzo rzadko występuje moment, kiedy nie chce on już od życia więcej. Nawet najbogatsi na świecie na czele z Jeffem Bezosem nadal pracują, nadal szukają przestrzeni, gdzie mogą się wykazać. Ja mam w planach jeszcze wiele rzeczy, o których marzę, które chciałbym zrealizować na polu zawodowym, międzynarodowym.
Jeśli miałbyś wskazać jedną zasadę, która pomogła Ci osiągnąć wszystko, co masz dzisiaj – co by to było?
Jest to moja najsłynniejsza zasada, moje motto, jak to mówię, moje biznesowe DNA – „Marzenia się nie spełniają… marzenia się SPEŁNIA!” Kieruję się tym w swoim życiu, bo jest to po prostu prawda. Musimy być proaktywni, jeśli chcemy coś w życiu osiągnąć. Nic nam samo nie spadnie z nieba. Trzeba jednak odrobinę się postarać. Zaryzykować. Nie bać się realizacji swojego wydawać by się mogło szalonego pomysłu. Ja zaczynałem budować firmy, których nie było na polskim rynku. Obecnie działamy w wielu krajach na świecie. Ze swoimi wystąpieniami i szkoleniami występuje w miastach w całej Polsce, ale też poza granicami, np. w Wielkiej Brytanii, W Stanach Zjednoczonych. Jeśli mamy jakieś pragnienie, pomysł na siebie, marzenie, cel, najważniejsze to zacząć go realizować. Jestem gorącym zwolennikiem tego, aby nie bać się myśleć odważnie, THINK BIG, bo przekonałem się wielokrotnie, że te ambitne plany, które mogą się wydawać nie do zrobienia, da się wcielić w życie. Zatem nie bójmy się i działajmy.
W biznesie zbudowałeś od zera potężne marki – STAGEMAN, #MentalPower, JBB. Czy są jakieś uniwersalne zasady, które stosujesz przy tworzeniu firm?
Tak, to prawda, swoje biznesy budowałem od zera, bo chciałem, aby to były moje firmy, w których ja jestem szefem i nikt mi nic nie będzie kazał. To pierwsza zasada. Kolejna rzecz, powiązana z tą pierwszą, to brak finansowania zewnętrznego. Nie chciałem być od kogoś zależny, wiem, że to kontrowersyjne, ale w moim przypadku się sprawdziło. Uważam też, że pomysł powinien być innowacyjny, świeży, nie naśladuj, nie kopiuj czegoś z zachodu. Tutaj pewnie wiele osób będzie zaskoczonych, chociaż w dzisiejszych czasach nie powinno to nikogo dziwić… Nie wierzę w tradycyjny model pracy 8 godzin. Nienormowany czas pracy to moim zdaniem sposób na lepsze wyniki i nieprzepracowanych ludzi. Dlaczego mam komuś narzucać pracę w godzinach 8-16, jeśli on jest produktywny od 12:00? Nie musisz mieć biura, musisz mieć sprytnych pracowników, którzy w 2-3 godziny dowiozą Ci konkret, a nie przesiadują cały dzień, udając, że coś robią. Podobnie jest ze spotkaniami. Biorę w nich udział, gdy jest to konieczne. W wielu przypadkach to strata czasu, a czas jest dla mnie bardzo ważny.
Doradzałeś gigantom jak ING, Allegro, KGHM czy Luxmed. Czy w świecie wielkiego biznesu mentalność lidera różni się od tej w sporcie?
Lider w sporcie to często trener drużyny, ktoś kto sportowcami kieruje, jest dla nich autorytetem. Podobnie jest w biznesie. Zarówno w sporcie, jak i w świecie biznesu trafiamy na różne modele zarządzania. Z moich doświadczeń wynika także, że im starszy trener czy lider, tym trudniej będzie zaakceptować mu zmiany, nowinki psychologiczne, nowe rozwiązania. To wynika oczywiście z mentalności. Dlatego przykładowo, wielu szefów nie może znieść zmian w stylu pracy, jaki wnosi pokolenie Z po prostu w głowie im się to nie mieści. W sporcie także zdarzali się trenerzy, którzy rządzili twardą ręką. Teraz taki sposób prowadzenia drużyny już nie miałby racji bytu, bo sportowcy to też wrażliwi ludzie, którzy zaczęli dbać o swoje emocje. Będąc obecnym w obu tych światach, doskonale widzę jakie rozwiązania mogą pomóc zarówno jednym i drugim.
Często mówisz o tym, że lider nie powinien opierać się tylko na motywacji, ale na systemie działania. Jak zbudować taki system?
Motywacja jest niezwykle ważna, taka wewnętrzna, ale i zewnętrzna. Gdy czujemy, że potrzebujemy inspiracji, sięgnijmy np. po książki lub właśnie wsparcie trenerów. System, o którym mówisz, to są konkretne działania, które każdy menedżer powinien mieć w swoim portfolio. To rozwiązania, które potrafi wprowadzić w zespole w zależności od problemu. I tutaj muszę zaznaczyć, że własne umiejętności będą kluczowe. Trzeba być i empatycznym i konsekwentnym, rozpoznawać jakie podejście będzie w danej sytuacji najlepsze. Czasami pracownik potrzebuje twardych wytycznych, innym razem przychodzi do nas po przysłowiowe „poklepanie po plecach”, bo jest empatyczny i właśnie takiego narzędzia z naszego portfolio musimy użyć, aby mu pomóc. Liderzy muszą się szkolić, powinni zauważać nadchodzące zmiany i respektować te, które już na rynku się zapodziały, a jest ich teraz bardzo wiele.
Podkreślasz, że mentalność sukcesu można wytrenować. Jakie pierwsze kroki może zrobić ktoś, kto chce to zmienić?
Oczywiście, że mentalność sukcesu jest do wytrenowania, zwłaszcza u osób, które już wykazują chęć osiągania celów, ale jeszcze nie wiedzą, jak się do tego zabrać. To tyczy się także dzieci. Jeśli ktoś czytał moją książkę, którą napisałem wspólnie z Piotrem Matulką wie, że u dzieci i młodzieży, kluczową rolę motywatorów pełnią rodzice i to oni muszą wiedzieć jak poprowadzić młodego człowieka, często wspólnie z trenerem. Każdy, kto chce odnieść sukces w jakiejkolwiek dziedzinie, czy to będzie sport, czy biznes, nauka i tak dalej, musi rozbudzić w sobie determinację. Potrzebne będą skuteczne techniki motywacyjne oraz nauka zarządzania stresem i emocjami, bo nie zawsze przecież wygrywamy, nie zawsze się udaje. To są wszystko bardzo złożone procesy, warte wypracowania, bo sukcesu nie osiąga się z dnia na dzień, a ten, który nadejdzie, także trzeba potrafić unieść, presja nie znika, a jeszcze się zwiększa. Sięgajmy więc po pomoc trenerów mentalnych, wspierajmy się publikacjami, książkami.
Mówisz o pracy z umysłem jak o treningu. Czy jest jakaś codzienna mentalna „rozgrzewka”, którą polecasz każdemu?
Codziennie powinniśmy mieć plan na to, co mamy zamiar zrobić. Ja jestem fanem planowania, nawet urlopy mam wpisane w kalendarz. Gdy widzimy, co nas czeka danego dnia, możemy zdecydować, od czego zaczniemy. Tutaj każdy doskonale wie, że należy „zjeść żabę”, czyli wykonać najtrudniejsze lub najmniej lubiane zadanie jak najwcześniej, aby brzydko mówiąc, mieć je z głowy. To też bardzo motywuje, bo daje nam poczucie, że już dziś coś osiągnęliśmy, a to ważne dla naszej świadomości. Praca z umysłem to złożona kwestia, na którą składają się też dbanie o ciało, umiarkowany ruch, dieta, sen (który jest szalenie ważny). Jednak najprostszą rzeczą, którą każdy może wykonać rano, jest pozytywne myślenie, nastawienie się, że to będzie dobry dzień i uda nam się wszystko, co sobie założyliśmy. Możemy to zrobić podczas medytacji, zwizualizować sobie po kolei nasz dzień. Mózg człowieka nie odróżnia rzeczywistości od wyobrażeń, dlatego myślenie o miłych rzeczach wystarczy, aby wydzieliły się hormony szczęścia.
Stoicyzm i buddyzm to nurty, które Cię inspirują. Czy jako lider często korzystasz z ich zasad w codziennych decyzjach?
Jak najbardziej, stoicyzm to jest dla mnie taka życiowa mądrość, aby zaakceptować, to czego nie da się zmienić. Bo wiemy, że na wiele rzeczy mamy wpływ, ale są też i te niezależne od nas jak geny, wzrost, podatność na choroby, zachowanie innych ludzi, tragedie na świecie. Stoicyzm pomaga mi pamiętać, że nie wszystko mogę zmienić, czasami z faktami trzeba się pogodzić. Buddyzm z kolei bardzo przyciąga mnie swoją dobrocią, spokojem, tym, że nie narzuca się nikomu ze swoimi założeniami. I tutaj oczywiście korzystam z medytacji, która pozwala mi na poukładanie wszystkich szalonych pomysłów.
Jesteś wolny finansowo i możesz pracować z dowolnego miejsca na świecie. Co było kluczowe w osiągnięciu tej niezależności?
Wolność finansowa to był proces, na początku stresujący i ryzykowny. Wiemy już, że byłem odważny na tyle, by budować firmy, o których nikt nie w Polsce nie słyszał, ale drugą gałęzią w moim przypadku jest inwestowanie w nieruchomości. Zacząłem od kawalerki na Śląsku, a skończyło się na tym, że podczas pandemii mogłem wygodnie żyć z mieszkań. Rynek nieruchomości nie jest dla każdego, teraz jak wiemy, ceny są olbrzymie. Ja jednak startowałem w dobrym momencie i mimo obaw nie poddałem się, budowałem zabezpieczenie. Wolność finansowa to także wolność osobista, olbrzymi komfort psychiczny. To są owoce tej ciężkiej pracy i ryzyka, jakie musiałem wykonać wcześniej. Opłacało się.
W mediach społecznościowych śledzi Cię setki tysięcy osób. Co jest Twoim kluczem do autentycznego i angażującego przekazu?
Prawda. Wiem, że w dobie social mediów, które są w dużej mierze kłamstwem, kreacją, jest to trudne, ale w mojej branży, ludzie chcą, abym w social mediach, był taki jak na wydarzeniach na żywo, gdy mnie poznali. Ja staram się dzielić moimi przemyśleniami w taki sposób, aby był on inspirujący, motywujący, dawał do myślenia. Tego potrzebują moi obserwatorzy, a ja z przyjemnością im to dostarczam. Moje życie jest intensywne i to też pokazuję. Bardzo trudnym momentem był dla mnie coming out, bałem się tego, okazało się, że niesłusznie, bo głównie otrzymałem olbrzymie wsparcie. Musiałem to zrobić, bo tak ważne jest dla mnie pokazywanie prawdy.
Gdybyś mógł przekazać jedno zdanie każdemu, kto marzy o wielkich rzeczach, ale jeszcze nie zrobił pierwszego kroku, co byś powiedział?
Tutaj nie może być innego zdania, jak moje motto, którym kieruję się całe życie – „Marzenia się nie spełniają… Marzenia się SPEŁNIA!” Myślę, że jest ono tak zrozumiałe, prawdziwe, a jednocześnie silnie motywujące, że jeśli ktoś nie zrobił tego kroku, to teraz już nie będzie odwrotu, trzeba zacząć!
IG @jakub.b.baczek
FB Jakub B.Bączek
Autor: Katarzyna Sikora